26 Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych
Szkolna „Ferdydurke"
Przyjechali do Wrocławia w glorii sukcesu. Zdobyli Grand Prix na festiwalu szkół artystycznych
w Lyonie. Adaptacja Waldemara Śmigasiewicza dotknęła tylko wątku szkolnego „Ferdydurke". Myślę, że jej sukces polega na pełnej
świeżości krakowskich studentów i wierze w koncepcję reżysera. Nic lutuj właściwie nie zostało wymyślone. Śmigasiewicz chciał pokazać pewien mechanizm. A zro-bił to na tyle uniwersalnie, że bariera językowa.
Jego klasa żuje pod każdą szerokością geograficznią. Są to z całą
pewnościa najprostsze reakcje grupy czytane wszędzie tak samo. Sam spór o rację przez twoją prostotę staje się metaforą naszych codziennych dylematów. Zaczynamy myśleć o formie tego co
robimy. Wychodzimy z krakowskiej "Ferdydurke" zastanawiając się nad naszymi, często bardzo intymnymi reakcjami. Ta propozucja
pozwala też zachować nam dystans do oficjalności. Jest lekcją dla różnych prominentów i ludzi
występujących publicznie, jest lekcją pokory. A przecież jest też wspaniałą, niewinną zabawa, teatralną, w którą, tak głęboko nie musimy wnikać. Bardzo gorąco chciałbym zachęcić wszystkich do obejrzenia nieco perwesyjnej wystawy Zofii de
Ines Lewczuk w Klubie Dziennikarza oraz wystawy młodego i bardzo zdolnego człowieka
_ Wiktora Sadowskiego. Urodził się w Oleandrach. Dyplom zrobił pod kierunkiem samego prof. Henryka Tomaszewskiego. Sadowski
w tym roku zdobył złoty i brązowy
medal na międzynarodowym kursie na plakat teatralny w RFN. We Wrocławiu zrobił plakaty do "Janulki,córki Fizdejki", "Kandyda,
czyli optymizmu", „Balkonu.", a także do dwóch ostatnich festiwali.
Krzysztof Kucharski

Gazeta Robotnicza 04,06,1987