Premiera w PWST

Gorzkie powroty

Motywy powieści „Mały Książę" Antoine'a de Saint-Exupery'ego inkrustowane fragmentami pism Petera Handke, Helmuta Kajzara, Rudolfa Sierry, Kartezjusza, poezją Rainera Marii Rilkego oraz... zaczerpniętym z „Kuchni polskiej" przepisem na omlet posłużyły Krzysztofowi Globiszowi do skonstruowania scenariusza dyplomowego spektaklu studentów IV roku krakowskiej PWST. Zaskakujący zestaw tekstów wykorzystany został do bardzo osobistego rozrachunku ze wzruszeniami i nadziejami dzieciństwa.
Widz „ogląda sztuki teatralne po to, żeby się smucić; smutek jest tym, czego w nich szuka" mówi św. Augustyn w cytowanym w programie fragmencie „Wyznań". Przedstawienie, w którym ukochana Róża staje się wyuzdaną dziwką, a starzy znajomi żałośnie gorzknieją, przepełnia żal za naiwnym liryzmem dziecinnych wzruszeń, które dorosły świat przemienia w kicz.
Scenograficzna gradamia pełna tanich efektów i tandetne kostiumy odzierają słynną bajkę dla dzieci i dorosłych z poezji. Uroczyście ogrywana przez Małego Księcia ceremonia śmierci okazuje się jedyną możliwą konsekwencją tak nihilistycznej wizji świata. Istota dyplomowego spektaklu polega na jak najpełniejszej prezentacji studentów, którzy wkrótce rozpoczną swą zawodową karierę. Wyreżyserowany przez Krzysztofa Globisza spektakl „Był pewnego razu Mały Książę" (Historia życia i śmierci przybysza z asteroidu"B-612) z technicznego punktu widzenia doskonale spełnia te warunki, gdyż każdemu z wykonawców daje w miarę równe szanse. Zasada luźnych impresji, z jakich zbudowane zostało przedstawienie, sprawia jednak, że wykonawcy nie bardzo potrafią odnaleźć się w nostalgiczno-gorzkiej i przeintelektualizowanej historii powrotu Małego Księcia. Idei scalającej różnorodność literackich odniesień scenariusza niełatwo doszukać się także widzom spektaklu, który rozpada się na kolejne odsłony. Młodzi aktorzy, z których część zdążyła już zadebiutować na profesjonalnej scenie — Joanna Rudek (Róża) czy Leszek Zduń (Mały Książę) brawurowo odgrywają powierzone im role, zwraca uwagę Andrzej Deskur w roli Króla. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wykonawcom brak wiary w rozpaczliwą ewolucję bohatera dzieciństwa. Może mają rację?

Agnieszka Fryz-Więcek