Po premierze w krakowskiej PWST
Swingujący dyplom
Chicago z lat 20. naszego wieku. Prohibicja, przemyt alkoholu, walki gangów... A cały ten zgiełk oczywiście w rytmie jazzu, którego szaleństwo ogarnęło każdą zakazaną knajpę. To ulubiony temat amerykańskich filmów i — jak się okazuje — nie tylko. Twórcy cieszącego się dużą popularnością „Cabaretu": Fred Ebb, Bob Fosse i John Kander, w musicalu „Chicago" sięgnęli również do tej niesamowitej epoki, w której trup słał się gęsto, a zbrodnia i przemoc rymowały się z miłością i zdradą.
Ten krótki okres historii, w którym dominowali twardzi faceci i nie mniej uparte kobiety, zafascynował także studentów IV roku Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. Młodzi artyści, pod opieką pedagogiczną i w reżyserii Mieczysława Grabki, przygotowali, jako dyplomowe przedstawienie, właśnie „Chicago", musical wymagający nie tylko sprawności aktorskiej, ale i wielkich umiejętności wokalnych oraz tanecznych. Jak można się przekonać odwiedzając szkolną scenę przy ul. Straszewskiego, wybrnęli z tej trudnej próby doskonale.
Zapędzając się w ciemne obszary gangsterskiego świata, potrafili znaleźć odpowiedni dystans do amerykańskich mitów, pozwalający im bawić się zarówno samą formą spektaklu, jak i ukrytą w nim kpiną. A kpi się w nim sporo ze stereotypów królujących w państwie Wuja Sama. poczynając od kostiumów uszytych z elementów flagi USA (strój Mistrza Ceremonii), przez kiczowatą scenografię z kolorowymi lampkami wokół podium konferansjera i rewiowymi schodami, aż po śmieszne cytaty muzyczne z popularnych filmów „Dynastia", „Love story...".
I właśnie aranżacje muzyczne oraz partie wokalne są najmocniejszą stroną widowiska. Siedzący z boku sceny Jazz Band Bali, z grającym na pianinie Lesławem Licem, wspaniale akompaniował śpiewającym aktorom, wśród których najbardziej podobały mi się dwie sceniczne antagonistki. Velma Kelly (Ewa Kaim) i Roxie Hart (Marta Bizoń). Rywalizując ze sobą o to, która zrobi największe wrażenie na sędziach, a przede wszystkim na przedstawicielach prasy, stworzyły dwie znakomite postacie kobiet, może nie najmądrzejszych, ale za to doskonale wiedzących, o co im w życiu chodzi.
Nie sposób tu wymienić wszystkich dobrych ról. W pamięci utkwił mi Sebastian Konrad jako Amos Hart, będący tak niepozornym mężem Roxie, że aż przezroczystym. Scena, w której podchodzi on do orkiestry prosząc o muzykę na zejście, rozśmieszyła mnie do łez.
Jednak podczas całego spektaklu nie bawiłam się aż tak dobrze. Przyczyna tego tkwiła w nie najlepiej opracowanej choreografii, która jest przecież solą musicalu. Grąbce jakby zabrakło pomysłu na układy taneczne wielu piosenek, które w przeważającej większości były raczej statyczne, pozbawione lekkości i dowcipu. Velma i Roxie marzyły o sławie, którą chciały osiągnąć idąc po trupach dosłownie i w przenośni. Myślę, że dzisiejsi studenci wzniosą się na szczyt w mniej brutalny sposób, czego im serdecznie życzę.
MAGDA HUZARSKA SZUMIEC
PWST w Krakowie, Teatr Szkolny: "Chicago", F. Ebby i B. Fosse (libretta), J. Kander (muzyka). Reżyseria i choreografia: M. Grabka. Scenografia: J. Wrzesiński Opracowanie muzyczne: L. Lic