Z teatru
Swoje życie lubić
POLSKA publiczność lubi spektakle muzyczne i tłumnie chodzi na musicale. Warszawa ma Teatr Rampa i spektakle Janusza Józefowicza. Ma też "Metro", które chociaż nie zrobiło spodziewanej kariery na Broadwayu, ściąga u nas tłumy widzów i zdążyło wykreować całkiem sporą grupę młodziutkich artystów. Rzecz charakterystyczna, że pierwszy krakowski musical powstał w szkole teatralnej.
"Chicago" jest dziełem tej samej trójki autorów, którzy stworzyli "Cabaret": Boba Fosse"a . Freda Ebba i Johna Kandera. Największe zasługi w jego powstaniu ma Fosse, który wymyślił go dla Gwen Verdon - gwiazdy musicalu amerykańskiego i swojej żony. W prapremierowej wersji zagrała rolę Roxie Hart. Po roku starań krakowska PWST zdołała uzyskać od amerykańskiej agencji autorskiej prawo do wystawienia 22 spektakli za stosunkowo niewielką sumę 500 dolarów. Po pierwszym, nieoficjalnym krakowskim pokazie (28 lutego) "Chicago" obejrzała publiczność wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej i łódzkich Spotkań Szkół Teatralnych. Teraz, w końcu mamy musical w Krakowie i możemy go oglądać do 28 kwietnia prawie codziennie, o godz. 19 na scenie przy ul. Straszewskiego 22.
Młodzi aktorzy występują bezpłatnie, a władze PWST mają nadzieję, że uda im się wystawiony kosztem wielkiej pracy (i nakładów finansowych) spektakl zatrzymać nawet wtedy, gdy jego odtwórcy opuszczą już. mury uczelni.
To wielka ulga - pójść na spektakl. znakomicie się bawić wspólnie z aktorami i wyjść zadowolonym i zrelaksowanym . Naprawdę zdarza się to jeszcze w teatrze, choć coraz trudniej przekonać o tym wszystkich, którzy ostatnio mieli pecha i obejrzeli osławioną "Farsę z o.o." w Teatrze Słowackiego lub "Zimorodka" w "Maszkaronie". W "Chicago" nic ma udziwnień ani wielkich ambicji - jest ciężka praca, młodzieńczy wdzięk i prawdziwy talent i temperament wykonawców. Akcja musicalu rozgrywa się pod koniec lal dwudziestych w przestępczym światku Chicago. Kiczowata fabuła bawi zarówno autorów, jak młodych aktorów i publiczność. Ale krakowscy wykonawcy ze sporą dozą ironii podchodzą również do samej formy musicalu. Nie przeszkadza im to wybrać z "Chicago" tego, co najlepsze i co im samym pozwala zaistnieć w oczach publiczności w sposób niezwykły nie tylko dla szkolnej sceny. Wykonawców wymieniać można by długo - myślę, że teraz właśnie rzucą się na nich z propozycjami pracy dyrektorzy krakowskich teatrów. Dwie znakomite odtwórczynie głównych ról (Roxie Hart - Marta Bizoń i Velma Kelly - Ewa Kaim) zamierza zabrać do Teatru Ludowego Jerzy Fedorowicz. A jest jeszcze świetna Agnieszka Wróblewska (Annie), równie dobrzy partnerzy Przemysław Kozłowski (Fred Cosely) i Sebastian Konrad (Amos Hart) i wielu innych szczęśliwców, dla których przygoda z musicalem to wspaniały prezent, który otrzymali na samym początku zawodowej drogi.
"Możesz swoje życie lubić" - śpiewa na koniec Roxy, a potem wraz z Velmą: "Jak słodki raj dzisiejsze czasy są...". Nie wiem dlaczego, przypomniała mi się smutna piosenka, którą miody Mieczysław Grabka śpiewał kiedyś w "Śnie o Bezgrzesznej" na scenie Starego Teatru. Daleka droga, ale jaki świetny finał. Panie Profesorze!
GRZEGORZ KONIARZ
Teatr Szkolny PWST: "Chicago", libretto, muzyka i piosenki - F. Ebb, B. Fosse, J. Kander, przekład libretta M. Ronikier, przekład piosenek W. Młynarski, reż, i chor. M. Grabka, scen. J. Wrzesiński, kostiumy K. Rabczyńska i I. Starczyk, oprac. muz. L. Lic, gra zespól Jazz Band Ball Orchestra i L. Lic.