Teatr wiecznego mitu
HENRYK BARANOWSKI przez wiele lat pracował w Niemczech. Założył w Berlinie, swoją własna, grupę: Transformtheater. Nawiązał tam wiele artystycznych kontaktów. Dzięki nim udało się przygotować przedstawienie "Penthesilea " Heinricha von Kleista w rniędzynarodowej, polsko-niemieckiej obsadzie.
Dramaty Kleista, wybitnego romantycznego dramaturga niemieckiego znów odkrywane są w Polsce. Dzieje się tak między innymi dzięki powstaniu nowych, wyśmienitych przekładów pióra Jacka Burasa. Tragedia "Penthesilea", która pisana była w latach 1806-7, nigdy wcześniej w Polsce nie była grana.
Krakowska "Penthesilea" rozgrywa się w bardzo specyficznej przestrzeni. Scena podzielona jest na trzy części, z których środkowa wypełniona jest po kostki wodą. Przedstawienie Baranowskiego zaczyna się jak typowa próba czytana. Tragedia Kleista wzięta jest więc w nawias. Oglądamy aktorów pracujących nad tym dziełem. Lecz scena czytana skontrastowana jest natychmiast inną, rodem "z prawdziwego teatru", graną we wspaniałych sukniach, w fantazyjnych perukach. Jest ona niczym wspaniały sen o pięknym teatrze.
Lecz i w tym wypadku Baranowski zbudował misterną grę konwencjami. Przecież akcja "Penthesilei" toczy się w starożytnej Grecji, Penthesilea jest królową amazonek. Tymczasem w przedstawieniu Baranowskiego kostiumy ani aranżacja przestrzeni nawet w minimalnym stopniu nie odwołują się do tamtej tradycji.
Heinrich von Kleist w swojej tragedii zupełnie odwrócił mitologiczne zdarzenia. W rzeczywistości to Achilles zabił Penthesileę, zakochał się w zwłokach i dokonał aktu nekrofilii. Tymczasem u Kleista to zakochana Penthesilea szczuje na Achillesa psy, rani go śmiertelnie, i wreszcie w szale własnymi zębami rozrywa jego ranę.
Baranowski piętrzy sprzeczności. Na scenie równocześnie rozgrywane są dwie tragedie. Jedna w języku niemieckim, druga w polskim. Polska Penthesilea, Monika Niemczyk, gra na tragicznych rejestrach, ze sporą dozą monumentalnej stylizacji. Tymczasem jej niemieckie koleżanki, bowiem w różnych scenach bohaterkę grają różne aktorki, swoją Penthesileę czynią na wskroś współczesną. Polskie i niemieckie repliki aktorów zupełnie bezkonfliktowo przeplatają się wzajem.
Dodatkowym atutem przedstawienia jest perfekcyjne operowanie obrazem. Baranowski prostymi środkami buduje bardzo urokliwe, głęboko zapadające w pamięć sceny.
Spektakl Baranowskiego przenosi tragedię Kleista w przestrzeń wieczną. Mit rozgrywa się zawsze. Spiętrzenie tak wielu przeciwieństw wcale nie burzy struktury dramatu. Mit odrywa się, tylko od konkretnych osób. Miłość i śmierć dzieli tylko krok. A czasem miłość i walka z obiektem miłości stają się, jak u Kleista, jednym.
Po kilku spektaklach granych w Krakowie, "Penthesilea" Baranowskiego pojedzie teraz do Niemiec. Na przełomie marca i kwietnia grana będzie w Berlinie.
TADEUSZ KORNAŚ
Wodewil (Berlin), Kunstlerhause Bethanien (Berlin), PWST w Krakowie. Heinrich von Kleist. "Penthesilea"; reż. Henryk Baranowski; premiera 14 marca 1995, Hala Sokoła.