Krzyk w otchłań kosmosu

PWST. Dyplomowy Gombrowicz

Nieprzekładalność „Kosmosu" Witolda Gombrowicza na scenę okazała się pozorem. Spektakl dyplomowy wydziału aktorskiego PWST wyreżyserował na podstawie tej powieści Paweł Miśkiewicz.
Własną adaptację wzbogacił o sceny z rodziną z „Historii". Wizyjne spotkanie z Reną, Januszem, Ojcem i Matką następuje przed wypowiedzeniem na scenie słynnego pierwszego zdania powieści: „Opowiem wam inną historię, dziwniejszą". Jednak nie dla samej gry słów wprowadza Miśkiewicz te cztery postaci.
Inna. dziwniejsza historia, którą zapisał Gombrowicz w „Kosmosie", opowiada o eskapadzie dwóch przyjaciół - Witolda i Fuksa - do Zakopanego. Podczas wyprawy obaj spróbują uciec od zostawionego na dwa tygodnie świata. Absurdalne z założenia śledztwo, które poprowadzą, będzie miało doprowadzić do przyłapania natury, innych i siebie "na gorącym uczynku". Tym uczynkiem jest akt przemiany chaosu świata w formę.
W zanurzeniu się w „dziwniejszy" świat zakopiańskiej eskapady Fuksowi przeszkadza obsesyjne wspominanie znienawidzonego szefa, Drozdowskiego. Tym, czym Drozdowski dla Fuksa, dla Witolda w spektaklu Miśkiewicza jest rodzina.
W powracających koszmarach rodzina sprawdza stopień jego dojrzałości lub niedojrzałości, strofuje, poucza, obserwuje.
Rodzina dba o to. by Witold, nawet gdy dokonuje najodważniejszych wycieczek po niebezpiecznej krawędzi pomiędzy formą i bezformiem, czul jej wszechobecność.
Miśkiewicz potrafił tak ułożyć adaptację powieści i ustawić młodych aktorów. że jego spektakl, podobnie jak książka, wciąż faluje pomiędzy wielce uciesznym pastiszem takich gatunków jak kryminał, powieść obyczajowa, psychologiczna i romans, a dramatycznym Gombrowiczowskim dyskursem o rzeczach ostatecznych,
Każda banalna z pozoru sytuacja, każdy „nieważny" dialog dochodzi tu do swojego drugiego dna - rozpaczliwego pytania o sens.
Gombrowiczowski „Kosmos" zmieścił Miśkiewicz na niewielkiej, klasycznej scenie PWST. Przestrzeń zaprojektował znakomicie. Pokoje Katasi i głównych bohaterów ulokował za czarnymi ścianami po bokach sceny. Gdy ktoś tam wchodzi, ściana obraca się jak ramię cyrkla i przed oczyma widza roztacza się wnętrze. Noc i nieobjęty kosmos przywołują światełka gwiazd majaczących w głębi sceny. Powieszony wróbel - jak wyrok - wciąż wisi tuż przed nosami widzów, ale z ciemności tylko czasem wydobywają go oczy lub latarki poszukiwaczy.
Cały wszechświat widowiska obraca się za sprawą lej scenografii przed oczyma publiczności jak gra wyobraźni, którą przeprowadził autor powieści.
Ten spektakl odczytuję jako krzyk wrażliwego człowieka skierowany w otchłań nieobjętego kosmosu. Potężny i zarazem groteskowo bezsilny. Krzyk rozdarcia między niedojrzałością, młodością, a formą, którą musimy przyjąć, choć wiemy, że ona niczego nie wyjaśnia.
Znaleźć dla takiej idei adekwatną formę teatralną i wyraz, to nie lada ekwilibrystyka. Dlatego chylę czoło przed kunsztem Miśkiewicza i nie znająca słowa „niemożliwe" młodością aktorów, uczestników tego niezwykłego przedstawienia dyplomowego.

Marek Mikos

Witold Gombrowicz: „Kosmos ". Adaptacja i inscenizacja: Paweł Miśkiewicz, IV rok Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. Scena przy ul. Warszawskiej 5 maj 1998 r.